Spotkanie z Bohdanem Porębą Obronić Polskość zorganizowane przez Stowarzyszenie Fides Et Ratio w ramach Wszechnicy Narodowej.
[___]Ja myślę, że Polakom brakuje jednej rzeczy, która w naszych ojcach i dziadach tkwiła. Mianowicie my zatraciliśmy instynkt samozachowawczy. Nam się wydaje, że wszyscy wokół chcą naszego dobra. A ja tylko powiem, że w czasie I Wojny Światowej oficjalna doktryna Wielkiej Brytanii mówiła, że najlepiej jest dla Europy żeby granica między Niemcami a Rosją była na Wiśle. Czyli kiedy nie ma Polski. Bo wtedy, jak tłumaczono, te dwa wielkie brytany trzymają się za gardła i nie mają siły ani ochoty do agresji na zachód. Proszę przyłożyć tę doktrynę do 1939 roku, do Teheranu w 1943, do Jałty, do dzisiaj czy to nie jest ciągle to samo? Nikomu Polska nie jest potrzebna jeżeli Polacy nie czują potrzeby jej istnienia. I dlatego się nam wmawia, że ona jest nieważna, że mamy być Europejczykami. A przecież my już to przeżywaliśmy. Był Kongres w 1815. Kongres Wiedeński, który stworzył Unię Europejską. Unia Europejska jest wymyślona tak naprawdę przez Niemców. To jest pomysł Metternicha. A my w to wszystko jak w masło. Gdzie jest ten instynkt samozachowawczy? Dlaczego Polakom potrafi się wmówić, że niepodległość nie jest ważna? To po co 123 lata niewoli, po co powstania, po co ta krew przelewana, po co te tortury znoszone przez naszych wspaniałych poprzedników? A jeżeli chodzi o wady to chcę jeszcze powiedzieć, że uważam, że na jednej wadzie, którą odkrył Józef Piłsudski, który był bardzo ostry w sądach o Polakach, powiedział że Polacy są specyficznym narodem, dla którego o wiele ważniejsze są nastroje i emocje a niżeli racje i argumenty. Wobec tego cała sztuka rządzenia Polakami polega na stałym podsycaniu pożądanych emocji. I przyłóżmy to do naszych przeciwników. Jak oni to cudownie opanowali i jak potrafią naszymi emocjami sterować. Jak trzeba było mówiłem jak wyglądała brama stoczni. A dlaczego ci sami panowie wtedy, mówię o różnych Michnikach, Geremkach, Kuroniach, Mazowieckich, wymieniać mogę litanię całą, dlaczego nie powiedzieli tym stoczniowcom, że tej stoczni na której wiszą te wszystkie emblematy niedługo nie będzie, że oni pójdą na bruk, bo tego wymaga wolny rynek, świat, Europa. Dlaczego nie powiedzieli? Tylko się oparli na nich, stworzyli dziewięcio – milionową organizację, którą natychmiast po zwycięstwie zlikwidowali. Została tylko Gazeta Wyborcza z tej organizacji. Tak się wykorzystuje emocjonalność Polaków. A dlaczego my nie lubiliśmy tego PRL-u tej Polski takiej pod dominacją sowiecką? Dlaczego nie zachowaliśmy państwa i nie zaczęliśmy go zmieniać? Tylko zaczęliśmy od niszczenia struktur tego państwa? Od armii, od banków, od przemysłu, wieś miała być niszczona. Jest niszczona tylko jeszcze w miarę, no bo jest najbardziej konkurencyjna.
Zlikwidowaliśmy kopalnie, a dziś Niemcy i Anglia postawiliby na energetykę opartą na węglu. Druga w świecie pod względem produkcji i jakości wykonania statków stocznia nie istnieje. A niemieckie się rozwijają.
Gdzie jest nasz rozum, gdzie jest nasze serce, gdzie jest nasze odczuwanie? Jak to jest? Dlaczego czterdziesto – milionowym narodem można kręcić, przepraszam bardzo, jak pies ogonem? Parę tysięcy ludzi, stale tych samych tylko zmieniających nazwy swych partii. Jak to jest, gdzie my jesteśmy? Jaki my jesteśmy naród w tej chwili? Może nas nie ma w ogóle? A dlaczego? Bo atak na kulturę został wykonany po mistrzowsku. Bo są dzisiaj młodzi ludzie, nie tylko ci którzy potrafili oblewać piwem modlących się ludzi w Warszawie pod Pałacem Prezydenckim i którzy potrafili wykazać taką nienawiść i chamstwo wobec wszystkiego co polskie i katolickie, że jakby mi to ktoś opowiedział a nie widziałbym tego, to bym nie uwierzył.
Oparliśmy się okupacjom, oparliśmy się stalinizmowi, oparliśmy się rusyfikacji, germanizacji wszystkiemu się potrafiliśmy oprzeć, ale nie oparliśmy się przed mirażem dobrobytu. A zachód przecież miał nam przynieść wyzwolenie z sowieckiej dominacji. My na zachodzie widzieliśmy, już nie pamiętając ani o oszustwie Napoleona ani o 1939 już o niczym nie pamiętaliśmy, zapomnieliśmy, o wygodnie było zapomnieć. I nagle znowu z nami zrobiono co chciano. [___]
[___]Historia Polski ma swoje zakręty, a ja należę do wrogów tego ażeby jakąkolwiek chwile z historii Polski wymazywać. Uważam, że każda powinna być nauką na przyszłość. I dlatego, myślę, chce się nam wmówić, że żyliśmy w jakiejś dziurze, w jakimś niebycie a to moim zdaniem jest uderzeniem w honor Polaka. Bo, ja mówię w tej chwili o tak zwanym PRL-u, bo my mamy prawo być dumni z tego, że nie daliśmy się ani zrusyfikować, ani skomunizować, ani wychować w duchu międzynarodówek a więc w tym duchu, w którym okupanci Polski, po wojnie, starali się prowadzić kraj, likwidując pamięć, przede wszystkim po poprzedniej Rzeczypospolitej, niszcząc wszystko co było dwudziestoleciem, co było walką Polaków. Co było walką Polaków na wszystkich frontach II Wojny Światowej, co było prawdą o tym, że byliśmy narodem, który ma prawo do dumy jako pierwszy napadnięty, który przyjął na swoje piersi uderzenie w ludzkość zarówno Hitlera jak Stalina, że walczyliśmy najdłużej ze wszystkich państw na świecie, że podawaliśmy rękę tym, którzy byli skazani na śmierć. Mam na myśli w tej chwili Żydów, jako kraj jedyny poza Związkiem Radzieckim, w którym podanie kromki chleba Żydowi oznaczało śmierć nie tylko tego, który podawał ten chleb ale także całych rodzin. Czcimy na szczęście w tej chwili i walczymy o uczynienie błogosławionymi rodziny Ulmów, która w całości, z niemowlętami nawet z dzieckiem w łonie matki, zostali rozstrzelani za pomoc sąsiadom żydowskim. I przez wszystkie okupacje przez które przeszedłem w życiu, a tak się składa ja jestem Wilnianinem i na mojej ziemi tych okupacji było trochę więcej. Bo tam to miasto i ta część Polski przechodziła z rąk do rąk wielokrotnie. Wiem i widziałem, jako dzieciak, jak się naród polski potrafił zachowywać i wobec najeźdźcy i wobec współbraci, współobywateli.
Proszę państwa jestem synem żołnierza i oficera I Brygady Piłsudskiego, oficera Wojska Polskiego i AK-owca, wprawdzie mój ojciec nie był w lesie ponieważ był inwalidą mocno poszkodowanym jeszcze w I Wojnie Światowej, ale był w miejskiej Armii Krajowej. W naszym domu, w naszej piwnicy był skład broni. Matka moja była nauczycielką, ogromna patriotka, która dzieciństwo, biedne bo ojciec zaginął na wojnie a babka moja, czyli matka mojej matki musiała zarabiać praniem po chałupach wiejskich, wobec czego jej dwie dziewczynki były pozostawione same sobie, musiały się same sobą zajmować. Moja matka miała jedną jedyną książkę, był to Mickiewicz i tego Mickiewicza potrafiła do końca życia recytować w całości. Było to też miasto, jak Kraków, miasto polskiego romantyzmu, miasto gdzie się człowiek potykał co krok, a to o dom w którym mieszkał Mickiewicz, ja na przykład wychowałem się w domu gdzie Mickiewicz mieszkał przez ścianę i pisał „Grażynę”. To Bernardyński Zaułek na Starówce Wileńskiej i on mieszkał pod numerem 11 a ja 9, tylko jedna mała ściana nas dzieliła. To musiało mieć swój wpływ na wychowanie, na klimat, na ducha. Byłem ministrantem, może najmłodszym wtedy w czasie okupacji, w kościele Bernardynów. Byłem wychowankiem później harcerstwa, zakończyłem moje liceum jako ostatni drużynowy, przed rozwiązaniem harcerstwa w 1949 roku. A proszę nie wierzyć, że tamto harcerstwo było jakieś skomunizowane, to było harcerstwo budowane przez instruktorów przedwojennych. Z mojej drużyny pochodzi wielki hierarcha kościoła ksiądz arcybiskup Edmund Piszcz, mój kolega, mój przyboczny z drużyny. Chodziliśmy do kościoła w każdą niedzielę, w zwartym szyku, ze sztandarem, z orkiestrą i tak było do 1949 roku. (…)
Tutaj siedzi kolega, prezes Fundacji Polskie Gniazdo z Wrocławia, a zarazem wydawca tej książki, który wie dobrze, że wszystko co tworzy Polskość i Polaka przez całe nasze życie jest pod atakiem. Tak było za Stalina, a ja studia odbywałem w okresie stalinowskim, tak było do czasu wypuszczenia Gomułki i kardynała Wyszyńskiego z więzienia i tak jest dziś. Tak było dla komunizmu, dla stalinizmu i tak jest dzisiaj dla globalistów zachodnich. Bo Polska kultura, która jest ważną częścią kultury, która się nazywa albo śródziemnomorska, albo łacińska, albo europejska ale w pełnym tego słowa znaczeniu, tej wielkiej Europy, nie tej Europy bankierskiej dzisiejszej, tylko Europy, która stworzyła gotyk, tej która stworzyła Szekspira, Moliera, Mickiewicza, Słowackiego (…) to ta kultura, która zakłada sobie, tak jak słusznie pan Papież powiedział przed chwilą że jest uprawą duszy i umysłu ludzkiego, bo słowo kultura w ogóle oznacza uprawę. Najpierw dotyczyło to tylko uprawy roli, czyli agrokultury, a potem się przeniosła u starożytnych Greków na ambicje uprawiania duszy i umysłu człowieka. A ponieważ nasza kultura wywodzi się od starożytnej Grecji, która stworzyła świat i dała światu etykę, rozróżnienie dobra od zła i która stawiała człowiekowi najwyższe wymagania. Że człowiek jest istotą którą w dziełach starożytnych greckich dramaturgów przyrównuje się do bogów ówczesnych. Człowiek, który potrafi być równy bogom. Tak jak w micie o Prometeuszu, który będąc bogiem potrafił dla ludzi wykraść ogień, żeby ludzie mogli się ogrzać i móc gotować na nim strawy. Za co bogowie inni zemścili się na nim tak, że przykuli go do skały i ptactwo się zbierało i wyżerało mu wątrobę, która cały czas odrastała żeby ta męka była stała.